środa, 8 sierpnia 2012

Pierwsza historia

Jestem Michael i broń Boże, by ktoś przypomniał mi o tym, że tak naprawdę moja godność to Michalina Kubiak, 24 latka z kraju nad Wisłą. Już od klasy maturalnej,kiedy to dostałam roczne stypendium w jednej z londyńskich liceów, z szansą na podjęcie studiów w tym ponurym kraju. Kraj był ponury, ale przede wszystkim wolny od siatkówki. Nie znosiłam tego sportu, bo przesłonił on całej mojej rodzinie świat i w domu nie mówiło się o niczym innym jak tylko o tym i o Michale. Nikt nie zważał na to, że właśnie skończyłam gimnazjum z wyróżnieniem, w wakacje zaczęłam miesiączkować, czy pierwszy raz w życiu się zakochałam. Byłam w tej polskiej rzeczywistości tylko jednym z elementów układanki, którego brak nie zrobi na nikim wrażenia. Wiecie jak rodzice zareagowali na wieść, że wzięłam udział w olimpiadzie z biologii w której nagrodą jest indeks na jednej z lepszych uczelni Europy? Stwierdzili, że od zawsze byłam skazana na sukces, bo mając takiego brata nie mogę aż tak bardzo od niego odstawać. Wtedy czara goryczy się przebrała. Postanowiłam już nigdy nie kontaktować się z rodzicami, a zwłaszcza z moim pożal się Boże bratem. W ostatniej klasy nie widziałam świata poza nauką, czego efektem było przyjęcie mnie w poczet laureatów tej olimpiady oraz możliwości wyboru miejsca dalszej edukacji. Padło na włoską Padwę...W czerwcu 2007 roku, z indeksem w ręku zawitałam we Włoszech i rozpoczęłam swoją włoską przygodę...
&~&~&
Skończyłam drugi rok medycyny, ale moje życie nie przypominało zdrowego trybu życia. W jadłospisie najczęściej gościły jakieś szybkie dania z pobliskiego baru, pojawiły się papierosy, alkohol...Będąc tu drugi rok i zaznając uciech dorosłego życia coraz bardziej miałam ochotę rzucić tą medycynę a cholerę i przenieść się na jakiś lżejszy kierunek, ale gdzieś dawała o sobie znać jakaś wewnętrzna ambicja, która kazała mi zgłębiać tajniki ludzkiej anatomii. Tylko, że Michael lubiła swoją wiedzę anatomiczną wykorzystywać w praktyce. Straciłam już rachubę jeśli o moich partnerów na jedną noc. Co najśmieszniejsze, lubiłam seks z siatkarzami. Przez moje łóżko przewinęła się znaczna część miejscowej drużyny. Chodziłam na ich mecze, udawałam słodką idiotkę, która nie ma pojęcia o siatkówce, choć tak naprawdę doskonale wiedziałam dlaczego libero nie atakuje oraz co to jest atak z drugiej linii. Przyjęłam taką taktykę, bo po pewnym czasie zobaczyłam, że to im odpowiada. Byłam z nimi dla czystej przyjemności z seksu, nic więcej. Od czasu do czasu dostałam jakąś błyskotkę lub perfumy. Nie brałam tych prezentów jako zapłata ze chwilę uniesienia. Traktowałam to raczej jako gest sympatii. Tak jak dzisiejszego wieczoru, Savani przyniósł mi srebrną kolię, która jak twierdził doskonale podkreślała moją kobiecość. Nie zdążyłam jej nawet założyć, tylko od razu przeszłam do czynów. Złapałam za pasek jego spodni i pociągnęłam do sypialni. Tu jak zawsze przenosiłam się w inni wymiar, a z Cristianem to już szczególnie, chociaż nie lubiłam tych jego z lekka przydługich gier wstępnych, to nie protestowałam, kiedy wodził we mnie swoimi delikatnymi palcami. Sprawiał tym, że miała ochotę na dzikie szaleństwo, gdzie rozsądek nie gra roli. Nie chcąc dłużej czekać, uniosłam się i usiadłam na jego męskości okrakiem. Wtedy to ja dostosowywałam tempo do swoich potrzeb. Dyszałam ciężko, ale nie chciałam przestawać i złościłam się, kiedy Włoch zwalniał, by mnie pocałować. Pierwszy raz od początku naszej znajomości spojrzał na niego z politowanie, bo pierwszy raz poczułam się niezaspokojona.
-Od przyszłego sezonu będę grał w Maceracie. Nie będę mnie już tu na miejscu.-prycham rozżalona. Mógł sobie zostawić te swoje problemy na potem, by w tym momencie dać mi jak najwięcej przyjemności. Celem naszych spotkań nie były porady co mamy zrobić ze swoim życiem, tylko seks,seks,seks...
-Mają już kogoś na twoje miejsce?-muszę wiedzieć, czy będę miała kogoś na miejsce Savaniego. Oprócz niego miałam jeszcze na liście kilku makaroniarzy, ale nie powiem, by współżycie z nimi dawało mi tylko satysfakcji co właśnie z nim. Nie licząc oczywiście dzisiejszego wieczoru.
-Tak, jakiegoś Polaka. Nie wiem jak się nazywa.-mimowolnie się prostuje i mam nadzieję, że Cristian tego nie zauważył. Dla wszystkich mężczyzn byłam Michael i nikt nie znał nawet mojego nazwiska, nie mówiąc o pochodzeniu.
-Szkoda. Lubiłam nasze spotkania.-przygryzłam jego ucho, mając nadzieję, że obudzę w nim jakieś dzikie pożądanie. Chyba się udało. Pozwoliłam sobie na chwilę bierności, by Włoch nabrał pewności siebie. Wszedł we mnie niespodziewanie i mocno jak na niego, a ja poczułam uderzającą falę rozkoszy. To był ten Savani, którego pożądałam i którego będzie mi brakować.
&~&~&
Skończył się sezon, przyszedł czas na reprezentację. Od momentu, kiedy Savani oznajmił mi, że nie będzie grał już w Padvie, ja przestałam chodzić na mecze. Spotykaliśmy się częściej u mnie i pracowaliśmy na tych spotkaniach intensywniej. Włoch dostał powołanie do narodowej drużyny i dzisiejszego wieczoru miałam mu posłużyć jako osoba towarzysząca. Klub był do dyspozycji zawodników i ich połówek. Jak się okazało było wielu zawodników i trenerów niekoniecznie związanych z reprezentacją Włoch. Gdzieś w oddali dostrzegłam Dragana Travicę i przypomniałam sobie weekend w Spa na który zabrał mnie Mastrangelo rok temu. Pojechałam z Luigim i na tym skończył się nasz wspólny wyjazd. Dragan zajął moją głowę na te dwa dni i robił ze mną co chciał. Kochaliśmy się kilka razy dziennie i każdemu aktowi towarzyszył dreszczyk emocji, bo niecodzień człowiek kocha się na schodach czy plaży...Posłałam mu lubieżny uśmiech, ale dziś nie miałam mu nic do zaproponowania. Dziś patrzyłam z pożądaniem tylko na Cristiana, ale on był w centrum zainteresowania swoich byłych kolegów z drużyny a mnie miał gdzieś. Podeszłam do baru i zamówiłam sobie dwa drinki, które wypiłam jeden po drugim. Obok mnie usiadł Vissotto i wystarczyło, że delikatnie się do mnie uśmiechnął a ja zapomniałam o Savanim i o tym, że Brazylijczyk ma żonę, która spodziewa się dziecka. Wypiłam jeszcze jednego drinka i pociągnęłam go za rękę. Nawet się nie zawahał, kiedy prowadziłam go męskiej łazienki. Z doświadczenia wiem, że w męskiej są lepsze warunki. Chciałam otworzyć drzwi, ale ktoś mnie uprzedził.
-Miśka?!
-Michał?!
-Ej albo mi się mieni w oczach, albo wy jesteście do siebie podobni.-spojrzałam na atakującego i posłałam mu przepraszający uśmiech. Na oczach Michała wspięłam się na palce i pocałowałam Brazylijczyka namiętnie w usta, a on zrozumiał bez słów, że seksu to dziś nie będzie.
-Widzę, że nieźle się bawisz! Nie wierzę, że to o mojej siostrze mówią, że rozładowuje napięcia zawodników!- wymierzyłam mu policzek. Nikt nie ma prawa mnie oceniać, bo to moje życie i będę robić z nim na co mam tylko ochotę. Nie będę grać przykładnej córeczki i siostry, bo kiedy taka byłam to nikt mnie nie zauważał i traktował jak powietrze.
-Nauczyłam się bez was żyć i nie potrzebuję rodzinnej miłości. Jak widzisz fizyczna mi wystarcza.-mierzyliśmy się wzrokiem, w końcu Michał wściekły oddalił się, a jak się później okazało wsiadł w samochód i opuścił imprezę. Schowałam się w męskiej toalecie i nie wiem od jak dawna, ale zaczęłam płakać. Jestem na ustach siatkarskich Włoch, jako panienka do towarzystwa? Wiedziałam co robię, ale nie zdawałam sobie sprawy, że tak to wygląda. Michał nie był głupi i skojarzył, że skoro szłam z Vissotto do kibla to tylko i wyłącznie w jednym celu.
-Teraz już masz dla mnie chwilę? Twój Cristian popłynął więc z niego nie będziesz dziś miała pożytku.-Brazylijczyk nachalnie wpijał się w moje usta, chciał całować szyję, ale uniemożliwiłam mu to i wybiegłam z tej łazienki. Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z sali. Szłam parkingiem, a wiatr osuszał moją twarz. Czułam, że z makijażu pozostały tylko czarne smugi, ale miałam to gdzieś. Chciałam zamówić taksówkę, kiedy dostrzegłam w jednym z samochodów postać Michała. Nie miałam nic do stracenia, podeszłam i zapukałam w okno. Spojrzał na mnie i wpuścił do środka. Zajęłam miejsce obok niego i nie chciałam przerywać ciszy, która mimo wszystko wcale nie byłam uciążliwa. W naszym przypadku miłość, do tego ta bliźniacza być może była górnolotnym słowem, ale chciałam tu siedzieć, nawet w ciszy.
-Przepraszam...
-Ja też przepraszam. Za to, że musisz się mnie wstydzić. Za to, że jestem jak dziwka.-nazwałam tą rzecz po imieniu.
-Nie jesteś dziwką. Pogubiłaś się i myślałaś, że takie życie świadczy o tym, że jesteś panią swojego losu. Tyle lat udawaliśmy, że nie mamy się nawzajem i to był błąd.-błąd, do którego też dorzuciłam swoje trzy grosze, ale tego wieczoru Michał nie pozwolił mi już wrzucać sobie jaka to jestem zła. Siedzieliśmy w tym samochodzie do 2, a potem odjechaliśmy do mojego mieszkania i od tego dnia staraliśmy się odbudować więzi. Moja przeszłość ciągła się za mną jeszcze przez wiele miesięcy, nawet Michał był obiektem żartów w drużynie. Podczas meczu Pucharu Świata w Japonii pomiędzy nim, a Draganem doszło do ostrej wymiany na mój temat. Byłam tego świadkiem, jako lekarz reprezentacji Polski. Tak dobrze słyszycie. Wróciłam do Polski jako absolwentka medycyny i już w Polsce zamierzałam robić specjalizację. Najprawdopodobniej pracę dostałam dzięki protekcji brata, ale byłam mu za to wdzięczna. Nie tylko za to. Michał popchnął mnie pewnego dnia w stronę Zbyszka Bartmana, którego pamiętałam jeszcze z przed kilkunastu lat. To właśnie Zibi pokazywał mi jak można żyć w zgodzie z samą sobą i, że można czuć się wolną i niezależną bez tabunu mężczyzn przewijących się przez łóżko. Można mieć jednego...

&~&~&
Musiałam to napisać. Impuls i jest coś takiego. Może siatkarz nie jest głównym bohaterem, ale coś takiego się pojawiło w głowie i chcę to Wam zaprezentować. Jeśli ktoś chce być informowany o innych częściach to proszę o informację TUTAJ<klik>.
Postanowiłam, że każda historia będzie z dedykacją i pierwsza jest z dedykacją dla Melody.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz